Gwiazda i milionerka
(...)
A właśnie. Co to za sztuka?
- Niezwykła! Opowiada historię multimilionerki Kristiny Onassis. A Joasia Koroniewska, znana państwu jako Małgosia z "M jak miłość", gra moją pokojówkę.
To pewnie historia milionerki unieszczęśliwionej przez pieniądze, które - jak powszechnie wiadomo - szczęścia nie dają?
- Można tak to powiedzieć. Wierzę, że ta sztuka pozwoli wielu ludziom przywrócić prawidłową skalę wartości w ich życiu.
Proszę nie mówić, że nie chciałaby Pani być bogata...
- O chciałabym i to bardzo, bardzo, bardzo! Bo wówczas mogłabym pomóc tym wszystkim ludziom, którzy się do mnie o pomoc zwracają. I miałabym pieniądze na moją fundację "Nadzieja". Teraz organizuję wielką akcję pod hasłem "Cegiełka dla Cegły" na rzecz Krzysia Cegielskiego, żużlowca, który ma uszkodzony kręgosłup, ale walczy dalej i ja chcę mu w tej walce pomóc.
Miała Pani kiedyś pokojówkę? Jak Onassis?
- Miałam, kiedy byłam w Nigerii. To się ładnie nazywało stewardesa. Ale chyba marna była ze mnie "pani". Kiedy np. paliłam papierosa, zawsze miałam dylemat, czy iść samej po popielniczkę, czy zawołać stewardesę, i na ogół szłam sama.
Czy nie sądzi Pani, że - delikatnie rzecz ujmując - współczesnym aktorkom brakuje wyrazistości i charakteru? Do reklam pasują, ale często tylko tam...
- No cóż, w 1977 roku, tuż po studiach, wygrałam po raz pierwszy Festiwal Jednego Aktora w Toruniu. Tego festiwalu już nie ma, bo nie ma już chętnych, żeby wziąć w nim udział. Dziś aktorstwo to fabryka. Aktor uczy się tekstu na pamięć i wygłasza go w kolejnych odcinkach serialu. I tyle!
Ogląda Pani telenowele?
- Nie. Może dlatego nie znam w ogóle tych młodych aktorek i aktorów. Ale bardzo mnie wzrusza, gdy widzę, jak sobie przyznają nawzajem nagrody i tytuły najlepszych z najlepszych. To jest pomylenie pojęć, kiedyś najlepsza aktorka dostawała tytuł za wybitną kreację, a dziś najlepsza znaczy najpopularniejsza. Bo pokazują ją sześć razy w tygodniu w telenoweli.
Często przyjeżdża Pani do Trójmiasta?
- Jak tylko mogę, to przyjeżdżam i - deszcz nie deszcz - biegnę nad morze, choćby na 10 minut. Teraz będę tu częściej, bo mam nadzieję, że publiczność Trójmiasta pokocha "Love Me Tender", tak jak kiedyś pokochała "Zgagę". Więc mam nadzieję, że będę tu przyjeżdżać z tą sztuką przez wiele miesięcy.
Dorota Stalińska
ur. w 1953 roku w Gdańsku. Ukończyła tamtejszą "topolówkę". Absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej została w 1976 r. W tym samym roku zadebiutowała na ekranie. Grała u takich reżyserów, jak Andrzej Wajda, Krzysztof Kieślowski, Barbara Sass, Filip Bajon, Piotr Szulkin i Juliusz Machulski. Zagrała m.in.w "Człowieku z marmuru", "Debiutantce", "Historii niemoralnej", "Bez miłości", "Krzyku", "Dekalogu Iii" i "Dziewczętach z Nowolipek", a także serialu "07 zgłoś się".
Karierę teatralną rozpoczęła w Teatrze na Woli u Tadeusza Łomnickiego. Na deskach scenicznych zagrała m.in. w spektaklach: "Zgaga", "Ubu król", "Utracona cześć Katarzyny Bloom" oraz "Gwiazdy i los człowieka". Wydała wiele płyt. Śpiewała piosenki m.in. Seweryna Krajewskiego, Agnieszki Osieckiej, Jonasza Kofty i Jacka Kaczmarskiego (m.in. słynne "Przedszkole"). Wydała także tom poezji "Pożyczone natchnienie". Jest laureatką prestiżowych nagród, m.in. imienia Z. Cybulskiego.
Premiera "Love Me Tender" w Państwowej Operze Bałtyckiej w Gdańsku 5 grudnia, o godz. 16 i 20.»
"Gwiazda i milionerka"
Sebastian Łupak
Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 260
05-11-2004