O życiu w szponach nałogu nikotynowego i metodzie, która ją od niego uwolniła
Przez czterdzieści lat paliła pani trzy paczki papierosów dziennie. I nagle usłyszeliśmy w telewizji, że z dnia na dzień, tak po prostu, skończyła pani z nałogiem. Trudno uwierzyć.
Tyle razy próbowałam zerwać z paleniem i nic. A zaczęłam palić już jako nastolatka, żeby sobie dodać dorosłości. Dorosłam i dalej paliłam, nie mogłam przestać. Tym bardziej, że wokół też wszyscy palili. Pamiętam prawdziwe męki, jakie przeżywałam, kiedy musiałam ograniczyć palenie, gdy byłam w ciąży z synem Pawłem. Popalałam wtedy cieniutkie papierosy. Nawet w tak wyjątkowej sytuacji nie mogłam całkiem rzucić tych cholernych papierosów. Pani pali?
Nie. Ale bliscy palą.
To z kim rozmawiam! Niepalący nigdy nie zrozumie palącego. Tego, że wstaje się po nocy, żeby na mieście szukać papierosów. Tego, że w samolocie dostaje się świra, bo nie można zapalić. A do tego świadomość, że truje się własne dziecko. Ale nastąpił przełom, właśnie dzięki synowi. Mieszka już osobno, przyjechał na obiad. Paweł też palił, ale wtedy akurat rzucił. Nie chciałam przy nim palić, żeby nie narażać go na pokusę. I złapałam się na strasznej myśli... że chcę, żeby syn już sobie poszedł, bo ja muszę zapalić. Na papierosie zależy mi najbardziej! Jestem ubezwłasnowolniona! To mną wstrząsnęło. Kiedy wyszedł, zaczęłam czytać książkę Allena Carra, którą mi polecił. I nie palę już piąty miesiąc.
To właśnie syn nareszcie namówił panią do skutecznego zerwania z paleniem.
Walczył z moim paleniem od dzieciństwa. Ale ja byłam odporna na wszystko. Chociaż miałam momenty refleksji, wtedy na jakiś czas, z ogromnym wysiłkiem, zrywałam z papierosami. Los mi nie pomagał. Syn miał dziewięć lat, ja już od ponad roku nie paliłam, kiedy miałam okropny wypadek samochodowy, wpadła na mnie ciężarówka. Kiedy wydostałam się z wraku cała we krwi, cudem ocalona, ktoś do mnie podbiegł. I z czym? Z papierosem. Wzięłam i zapaliłam. Znowu się zaczęło. I trwałoby do dzisiaj, gdy nie książka Carra, którą dał mi Paweł. To jemu najpierw pomogła rzucić palenie. Rzucił palenie bezstresowo i z wielką radością.
Tak walczył z paleniem matki, a sam zaczął palić?
Miałam z tego powodu koszmarne wyrzuty sumienia. Czułam się winna, że nauczył się tego ode mnie, dałam mu przykład. Co miał robić, skoro wciąż widział matkę z papierosem w ręku. W końcu chciał się przekonać, co takiego dobrego jest w papierosach, że matka nie może bez nich żyć. Ale na szczęście okazało się, że mógł rzucić palenie. Chociaż na początku bardzo się mordował, Zerwał z papierosami dopiero wtedy, gdy trafił na świetną metodę Allena Carra. Ja też zdecydowałam się spróbować.
Na czym polega ta metoda, która obiecuje, że można rzucić palenie w ciągu jednego dnia?
Ogólnie na przywróceniu prawidłowego kodu myślenia. A to powoduje, że nie chce się palić. Nie kusi nawet to, że inni palą. Dlatego teraz nie dziwią mnie słowa syna, który po rzuceniu palenia namawiał mnie, żebym sobie zapaliła, jemu to nie przeszkadza. Wydawało mi się to niemożliwe. Inne metody straszą cierpieniami po odstawieniu nikotyny, trzeba sobie coś przyklejać, brać tabletki. A tu po prostu stajesz się osobą niepalącą. Nie meczysz się, nie chce ci się palić..... Jesteś szczęśliwy.
Dziennik zachodni
rozmawia Grażyna Kuźnik
październik 2010