Spotkałam w życiu fantastycznych mężczyzn, mam w pamięci piękne uczucia. Paweł jest dzieckiem miłości. Dlatego tak trudno jest mi się zadowolić czymś miernym. Jest jeszcze jedno małe ale... Nas trzeba pokochać we dwoje. Wybory nie wchodzą w grę.
Jestem zachłanna na miłość
Przeżyła pani kilka poważnych operacji, wypadków. Śmierć kliniczną. Była pani sparaliżowana. Pech czy brawura wpędza panią w tak dramatyczne sytuacje? To proste. Bo ja, proszę pani, zawsze muszę mieć pod górkę. Najważniejsze to umieć cieszyć się życiem i interpretować niekorzystne zjawiska na swoją korzyść. Z kupnem domu też wiąże się pewne ryzyko?
Szczególnie, gdy pyta się o zdanie dwuletniego syna. Słysząc jego radosne gaworzenie uznałam, że dom mu się podoba i kupiłam. Dopiero później dziwiłam się, dlaczego ściany są krzywe, tu wystają deski, tam gwoździe. Ale polubiłam te nasze poprawki. Malujemy z Pawłem na kolorowo ściany. W salonie mamy bajeczny ogród, a śpimy sobie w niebie. Pamiętam, że było mi strasznie smutno, że rodzice nie doczekali tego momentu. Pierwszą rzeczą jaką zawiesiłam na ścianie były ich portrety. Gdy odeszła mama, skończyło się moje dzieciństwo. Wraz ze śmiercią taty odeszła moja młodość. Ale cały czas czuję nad sobą ich opiekę. Dzięki temu czuję się bezpieczna.
Ale samotna?
Czasami, jak każdy. Jak każdy, gdy jest mi smutno płaczę w poduszkę i krzyczę ze złości. Jak każdy, zastanawiam się jak opłacić rachunki za światło, gaz, telefon, ułożenie chodnika przed domem, naprawę domofonu, pieca gazowego, pomalowanie płotu, położenie terakoty... Wszystko jest na mojej głowie. Żadnej taryfy ulgowej.
Także, a może przede wszystkim, wychowanie Pawła. Ludzie, którzy mają dzieci wiedzą, że nie da się wychowywać ich samą miłością. Paweł wie, że nasz dom utrzymuję sama, a jemu staram się zapewnić wspaniałe życie. Szukamy, więc różnych sposobów, aby nasze pociechy wyrosły na fajne osoby. W naszym przypadku jednym ze środków pomocniczych okazała się tablica dobrych i złych uczynków. Duża niegrzeczność to, na przykład, (-5) złotych, zła pobudka (-1) złotych. Są też plusy za wyrzucanie śmieci, zakupy, zmywanie naczyń, sprzątanie pokoju, dobre stopnie czy skoszenie trawy w ogrodzie.
Ale nie samą pracą człowiek żyje?
Nie ma życia bez miłości. Myślę, że bez miłości, nie zrobiłabym niczego, co w życiu zrobiłam. Ale miłość, to nie tylko ta damsko-męska. To również miłość do dziecka, miłość do przyjaciół. Uważam, że przyjaźń jest rodzajem ogromnej miłości. Mam grupę fantastycznych, sprawdzonych przyjaciół. Wiem, że zawsze możemy na sobie wzajemnie polegać. To jest Paweł Połonecki, wybitny bioenergoterapeuta, który wspiera mnie swoimi prądami, jak potrzeba. To, moja fantastyczna bratowa Ewa, bez której nie pokonałabym Ameryki ze swoją Zgagą. To, Michał Bajor, ojciec chrzestny Pawła, który troskliwie się mną opiekował i karmił, gdy leżałam sparaliżowana w szpitalu...
Dlaczego mężczyźni boją się pani? Dlaczego ulegają pani fascynacji, a potem biorą nogi za pas?
A boją się? Spotkałam w życiu fantastycznych mężczyzn, mam w pamięci piękne uczucia. Bez nich w ogóle nie byłoby sensu żyć. Bo, czy chciałoby się pani umalować, ubrać elegancko, gdyby nie było facetów na ziemi? Paweł jest dzieckiem miłości. Dlatego tak trudno jest mi się zadowolić czymś miernym. Jest jeszcze jedno małe ale... Nas trzeba pokochać we dwoje. Wybory nie wchodzą w grę. Całe życie walczyłam, żeby pozyskać czyjąś miłość, żeby komuś udowodnić, że jestem jej warta, ale nie zatrzymywałam mężczyzny, który mnie zawiódł. Mimo, iż wiele moich związków rozpadło się, nadal wierzę w wielką miłość. To fantastyczny stan. Daje mi potwornie dużo siły. Nie potrafię kochać trochę. Jestem zachłanna na miłość. Nigdy nie zastanawiam się, czy będzie to uczucie na całe życie, czy na chwilę. Wolę kilka fantastycznych dni pełnych miłości, czułości, emocji niż kilka beznadziejnych lat spędzonych obok siebie. Kiedy patrzę na siebie z boku, myślę, to bardzo śmieszne, że taka dorosła kobieta zaczyna zachowywać się jak 17-latka, która przelewa swoje uczucia na papier w postaci wierszy.
Pierwsza miłość...?
...I wielka fascynacja..."Brasiliano". Był pilotem oblatywaczem. Spotkaliśmy się na basenie w Togo. Skakałam z trampoliny i zgubiłam kolczyk. On bez namysłu zniknął pod wodą i wynurzył się z moją biżuterią. Potem pilotował bombowcem wysoko nad czubkami palm, specjalnie dla mnie. Wszyscy uciekli, tylko ja zostałam. Promieniałam ze szczęścia...
Niechętnie rozmawia pani o mężczyznach swojego życia.
Bo zawsze pojawia się ryzyko mówienia o nich.
Dziękuję za rozmowę.
Beata Banasiewicz